Tagi

z23654175ICR,Orange-Is-the-New-Black--Oficjalny-plakat-6--sezon.jpg

To znowu ja, znowu w temacie seriali.
Po obejrzeniu „House of Cards”, po przerwie w „The Walking Dead” i w „Grze o Tron” ostałam się jak ta sierota, z pustymi rękami, dziecko we mgle.
Co począć, jak żyć?
Zaczęłam szukać, kierując się podpowiedziami znajomych i przyjaciół.
Zapowiedziami i komentami na stronie Hatak-ów….
I wciąż kręciłam się w kółko, bo wciąż nie takie, wciąż nie to.
Wydawało się, że już znalazłam, ale po kilku odcinkach zrezygnowałam…
Zrezygnowałam po 7 odcinku 1 sezonu „Hannibala”.
Nie wiem czemu, nie rozumiem do końca – ale każdy odcinek to była walka z sobą, po siódmym się poddałam.
Może mój proces starzenia przyśpieszył, może chodzi o coś innego – ale nie jestem w stanie tego oglądać.
Wszyscy chwalą i się jarają, a mnie przygnębia i odstręcza ogrom przemocy, hektolitry krwi – ale najbardziej to ten ocean szaleństwa chyba, bezmiar psychicznych odchyłów, strasznych, potwornych.
Przeraża mnie ten świat wypełniony po brzegi dewiantami, zjebami, zdolnymi do najgorszego, totalnie bezsensownego okrucieństwa, z umysłami wypełnionymi chorymi wizjami i potrzebami.
Może to dlatego, że ostatnio coraz częściej i wyraźniej mam okazję się przekonać, jak mało ten świat wykreowany różni się od rzeczywistego, jak wielu ludzi i ile zdarzeń przypomina te serialowe.
Po raz tysięczny słowa, że to życie naśladuje film, nie odwrotnie, docierają do mnie z całą mocą i budzą dreszcz grozy.
Więc nie chcę oglądać „Hannibala” – świat wokół przeraża mnie wystarczająco.

Serial „Orange is the new black” (firmowany przez Netflix, podobnie jak „House of Cards” zresztą) kupił mnie od razu.
Otwierająca 1 odcinek sekwencja kilku scen na temat mycia – z cudowną puentą – mniam, super i w ogóle.
Jestem dopiero po pierwszym odcinku – ale zaliczyłam już całodzienny banan od ucha do ucha i to cudowne serialowe wyczekiwanie wieczoru, jeśli wiecie, o czym mówię.
Komedia z dramatem w tle, temat nośny, dowcipy na poziomie, postacie wyraźnie zarysowane, akcja się ciekawie kręci, przeskoki w czasie, suspensy, bystre i przezabawne obserwacje plus mikro-scenki rodzajowe – tyle widzę po pierwszym odcinku.
Całość lekka – ale nie durna.
To jest to.
Tego potrzebuję.
Wielkie dzięki za podpowiedź, Maja